7 października 2012

3. „Co to są uczucia?”





Stała tam.  Przed nią rozpościerała się głęboka przepaść. Była noc. Ciemna, straszna noc. I tylko ona. Pozostawiona sama sobie. Czuła strach? Z pewnością. Usłyszała ciszy szmer. Zlękniona rozejrzała się dookoła. Nie zobaczyła niczego… Nikogo. Stała patrząc we wszystkie strony. Towarzyszył jej ciągły niepokój. Targana różnymi emocjami upadła na ziemię. Krzyknęła, a jej wrzask zmącił cichość ciemnej nocy. Usłyszała ledwie dosłyszalny głos: „Od teraz, to ty będziesz Córką Ciemności!”

- NIE! – Krzyknęła Hermiona i gwałtownie podniosła się z łóżka.
Pozostawiając w pozycji siedzącej wzięła głęboki wdech i przetarła mokre od potu czoło. Po chwili usłyszała pukanie. Osoba, która jeszcze przed chwilą dobijała się do drzwi teraz wparowała do jej pokoju i ze spokojem zapytała:
- Czego się drzesz, Granger? – Obok łóżka stał Draco.
Widząc jej minę cicho się zaśmiał.
- Jeszcze ciebie mi tu brakowało. Malfoy, wyjdź i nie wracaj. A, jeszcze jedno. Z łaski swojej. Zamknij drzwi – powiedziała i z powrotem wlazła pod kołdrę.

~*~

W pokoju obok:
- Czemu wrzeszczała?- Zabini zapytał arystokratę.
- Nie wiem, tak naprawdę gówno mnie to obchodzi – oboje zaśmiali się, a Draco podał Blaise’owi szklaneczkę ich ulubionej Ognistej Whisky.
- Gówno cię to obchodzi, a jednak tam poszedłeś – Blaise ciągnął rozmowę. – Z niej się fajna dupa zrobiła.
- Ale to szlama, debilu – blondyn spojrzał na niego spod byka.
- Szlama, nie szlama, ale fajna do wydymania.

~*~

Wstając, Hermiona usłyszała głośne śmiechy. Zaciekawiona przytkała swoje ucho do ściany i słuchała o czym rozmawiają znienawidzeni przez nią, jak i przez jej przyjaciół Ślizgoni. Na ich nieszczęście usłyszała ostatnie zdanie wypowiedziane przez Blaise’a. Zaczęło się w niej gotować. A jednocześnie poczuła się strasznie upokorzona. Mieszanka emocji wywołała u niej płacz. Z powrotem naciągnęła na siebie kołdrę i płakała w poduszkę. Kiedy już się uspokoiła, wstała i poszła do łazienki. Chłodny prysznic trochę ją orzeźwił. Po godzinie opuściła pokój. Dokładnie w tym samym momencie, w którym Draco opuścił swój. Chłopak nawet na nią nie spojrzał. Zamknął za sobą drzwi i poszedł w kierunku schodów. Hermiona natomiast stała, jakby wyczekując reakcji. Niestety takiej nie było.
- Słyszałam… Słyszałam waszą rozmowę. Twoją i Blaise’a  – Gryfonka nadal stała przy drzwiach.
Draco odwrócił się zaszczycając ją spojrzeniem:
- Tak? I co w związku z tym?
- To, do cholery, że bardzo mnie zraniła! Jak możesz być tak nieczułym draniem? – Teraz łzy zaczęły mimowolnie spływać po jej policzkach, nie panowała nad tym. – To boli, Malfoy, tak bardzo boli! Czy ty naprawdę nic nie czujesz? Otwórz w końcu oczy, rozejrzyj się i zobacz ilu ludzi już zraniłeś! Ja mam dosyć. Nie będę z tobą walczyć, bo brak mi już siły. Nie będę grać w twoją grę, bo Ty zawsze będziesz wygrany. Miałam nadzieję, że przez te lata zrozumiałeś, jak bardzo twoje słowa ranią. Ale teraz widzę… Bardzo się myliłam – coraz więcej łez zwilżało jej twarz.
Popatrzyła na niego swoimi pięknymi orzechowymi oczami.
- Granger - w chwili, gdy Draco przybliżył się do niej ona puściła się biegiem w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego.

~*~

Tylko jak powoli nie zmieniać siebie w głaz?
Żyć, tak prawdziwie, aż do dna.
Tańczyć na deszczu, gonić wiatr…*

~*~

Nie zszedł na dół na śniadanie. Nie poszedł na lekcje. Nie chciał nikogo widzieć. Nie chciał myśleć. O niczym. A jednak.
Ta szla… Szla… No powiedz to, kurwa!
Nie pomyślał tak o niej.
Słowo „szlama” tak często przez niego wypowiadane nie przeszło mu przez gardło.
Z chwilą gdy TA dziewczyna wszystko z siebie wyrzuciła, kiedy powiedziała mu prawdę o nim samym, przestała być dla niego ZWYKŁĄ SZLAMĄ. Szumowiną, której trzeba się za wszelką cenę pozbyć.
Otwórz w końcu oczy, rozejrzyj się i zobacz ilu ludzi już zraniłeś!
Te słowa go zabolały. Pierwszy raz coś poczuł. A sprawiła to ONA.
Nie, Draco. Ty nic nie czujesz! Tylko się na nią wkurzyłeś!
Lecz im bardziej męczył tę myśl, tym wyraźniej w jego wyobraźni widział Hermionę. Płakała na jego oczach. Na oczach swojego największego wroga.

~*~

Ona też nie poszła na lekcje. Zamknęła się w swoim pokoju prefekta naczelnego. I płakała. Ciepłe łzy spływały po jej policzkach. Około godziny 15.00 usłyszała ciche pukanie.
- Hermiona. Jesteś tam? – Ron stał pod drzwiami i usiłował dostać się do pokoju.
- Tak, jestem. Wejdź Ron – czarownica odpowiedziała mu.
W tej samej chwili rudzielec wszedł.
Kiedy zobaczył zapłakaną Hermionę, natychmiast podbiegł do niej i przytulił ją. Ona odwzajemniła uścisk. Siedzieli tak wtuleni w siebie przez kilka minut.
- Co się stało? – zapytał odgarniając kosmyki jej włosów.
- Powiedziałam mu prawdę. Wykrzyczałam w końcu to, co mnie boli. On… On nie rozumie.
- Kto nie rozumie? Hermiona, spójrz na mnie – Ron podniósł jej twarz i patrzył w jej piękne oczy.
- Malfoy – kiedy doszło do niego, co powiedziała, z nerwów zacisnął zęby na pięści i szybko wyszedł.
Bez pukania wparował do pokoju Dracona. Zanim ten zdążył zareagować Ron chwycił go za koszulę i podniósł z fotela.
- CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ, MALFOY?! – ryknął.
- O co ci chodzi, Weasley? I puść mnie kurwa, bo tego pożałujesz!
- Co zrobiłeś Hermionie, ty parszywy gnojku? Co jej zrobiłeś?! Odpowiadaj!
- Zamknij się, Wieprzlej! – Malfoy zamachnął się i uderzył Rona z całej siły.
Między chłopakami doszło do bójki. Okładali się wzajemnie pięściami dopóki do pokoju nie wpadła Hermiona. Natychmiast zaczęła ich rozdzielać.
- Ron, przestań! Słyszysz? Malfoy, ty też. Jesteś prefektem. Na dodatek naczelnym. DOŚĆ! – stanęła pomiędzy nimi. Gryfon miał rozciętą wargę i łuk brwiowy natomiast Ślizgon podbite oko. Hermiona podała Draconowi lód i nakazała mu leżeć. – A ty idziesz ze mną!
Pociągnęła Rona za rękę.

~*~

Ponownie znaleźli się w jej pokoju. Rudzielec usiadł na łóżku pokrytym szkarłatną pościelą. Hermiona opatrzyła jego rany.
- Nie musiałeś tego robić – po długiej chwili milczenia w końcu się odezwała.
- Ale chciałem. Nie mogę patrzeć na to, jak płaczesz przez tego dupka. Twoje łzy miażdżą mi serce.
- Miażdżą twoje serce? Ale dlaczego, Ron? – Podniosła wzrok.
Patrzyli teraz na siebie. Jednak nieco inaczej niż zwykle.
- Hermiono… To trwa już od dawna. Bo ja… Ja… Kocham cię – po chwili czarownica ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała go.
Chłopak nie oczekiwał żadnej odpowiedzi. Przed chwilą ją poznał. Całowali się coraz namiętniej i zachłanniej, zapominając o całym świecie, który ich otaczał.

~*~

Żyłam z cieniem nad głową.
Spałam z chmurą nad mym łóżkiem.
Tak długo byłam samotna.
Uwięziona przeszłości, nie mogę się poruszyć…**

~*~

Poszli razem do pokoju wspólnego Gryffindoru. Trzymając się za ręce podeszli do Harrego, Ginny, Deana i Seamusa.
- A wy co? – Harry spojrzał na ich dłonie.
- Jakby ci to wytłumaczyć. Ja i Ron jesteśmy razem – Hermiona uśmiechnęła się. Wśród uczniów Gryffindoru rozbrzmiały oklaski. Ginny przytuliła swoją przyjaciółkę i gratulowała jej. Chłopcy przybijali sobie piątki.
- No to co? Idziemy na kolację to uczcić? – Powiedziała rudowłosa, a reszta poparła ją z wielkim entuzjazmem.
Wszyscy zeszli razem do Wielkiej Sali. Podczas kolacji śmiali się i rozmawiali. Hermiona mimowolnie spojrzała w stronę stołu Ślizgonów. Omiatała go przez chwilę swoim przenikliwym spojrzeniem. Nie dostrzegła jednak blond czupryny. Kiedy ktoś wymówił jej imię szybko odwróciła głowę. W tej chwili wszyscy śmiali się z dowcipu o kobietach, który był autorstwem Rona.
- Taki mądry jesteś braciszku? – Ginny spojrzała na niego. – Więc też opowiem ci kawał. Wiesz dlaczego mężczyźni wolą blondynki?
Ponieważ lubią towarzystwo kobiet na swoim poziomie intelektualnym.
Wszyscy przy stole Gryfonów zaczęli się śmiać, a Ginny pokazała Ronowi język.

~*~

Ron i Hermiona szli objęci korytarzem który znajdował się na czwartym piętrze. Chłopak coś mówił, lecz ona była nieobecna. Kiedy znaleźli się w PW i doszli do jej pokoju, otrząsnęła się z zamyślenia. Przytuliła go. Przez chwilę stali tak i na nic nie zwracali uwagi.
Draco, który zamierzał opuścić swój pokój usłyszał czyjeś głosy.
- Kocham cię, Hermiona.
Dziewczyna pocałowała go, unikając tym samym odpowiedzi i weszła do pokoju.
Draco wziął butelkę Ognistej i z całej siły cisnął nią w ścianę. Rozbiła się, migocące kawałki szkła rozbryznęły się we wszystkie strony, a whisky spływała po ścianie. Zaczął zbierać odłamki szkła. Jeden z nich wbił mu się w rękę. Cicho zaklął i poczuł ciepłą strużkę krwi spływającą po dłoni. Po chwili do pokoju weszła Hermiona. Zobaczyła Dracona klęczącego na ziemi, umazanego krwią. Szybko do niego podeszła i przykucnęła, oglądając krwawiącą ranę.
- Co ty zrobiłeś? Ta whisky chyba ci mózg wypaliła – omiotła pokój spojrzeniem.Opuściła wzrok dopiero wtedy, gdy zobaczyła Dracona. – Najlepiej będzie jeżeli pójdziesz do pani Pomfrey.
- Nigdzie nie pójdę – młody arystokrata podniósł się z podłogi.
- Jak tam chcesz – Hermiona zrobiła to samo i nadal nie patrząc na niego zmierzała w kierunku drzwi.
- Ty to zrób – chwycił ją zdrową ręką.
Hermiona w końcu podniosła wzrok, a w jego oczach zobaczyła coś na kształt smutku.

~*~

Chciałabym, tak bezwiednie poczuć dotyk Twoich ust.
Chcę być pięknem Twego snu.
Zostań tu!
Razem z Tobą sięgnę blasku gwiazd.
Dlaczego taką miłość dał mi los?***

~*~

Draco usiadł na łóżku. Hermiona natomiast za pomocą zaklęcia wyczarowała bandaż, a poinstruowana przez Malfoya w jednej z szuflad znalazła eliksir uśmierzający. Zbliżyła się do Ślizgona, prosząc aby pokazał rękę.
- Może trochę boleć i szczypać. Ale po chwili to minie – ciepłą dłonią ujęła chłodną rękę Dracona. Wyciągnęła odłamek szkła, a na ranę wylała odrobinę eliksiru. Na twarzy arystokraty pojawił się grymas bólu. Chwilę później zwinnie bandażowała jego rękę.
- Jeśli trzeba będzie zmienić opatrunek to przyjdź – rzuciła chłodno przez ramię.
Kiedy wychodziła usłyszała cichy zgrzyt łóżka.
- Dziękuję – powiedział Malfoy, a Hermiona uśmiechnęła się smutno i zamknęła za sobą drzwi.
Do późna siedziała w fotelu. Wpatrywała się w ogień wesoło tańczący w kominku. Nagle wyczuła czyjąś obecność. Odwróciła głowę i spostrzegła Dracona.
- Po co przyszedłeś? – Zapytała, a on usiadł w fotelu obok.
- Chciałem… Dziś rano powiedziałaś coś, co dało mi do myślenia… - Ślizgon zaczął mówić dość niepewnym głosem.
- Dało do myślenia? Tobie? Panu Jestem-Arystokratycznym-Dupkiem? No, coś nowego – Gryfonka prychnęła opuszczając wzrok.
- Rozumiem dlaczego tak mówisz. I wcale mnie to nie rusza – patrzył w jej oczy. – Dlatego… Chcę cię o coś prosić. Co to są uczucia?


_____________

Wykorzystane utwory:
* - Patrycja Markowska – Kilka Prostych Prawd.
** - Hugh Grant & Haley Bennett - Way back into love.
*** - Gosia Andrzejewicz – Na chwilę. 

3 komentarze:

  1. O, podoba mi się to opowiadanie. Fajnie, że Hermiona wreszcie powiedziała, co o nim sądzi, za to nie podoba mi się, że jest z Ronem :) Powiadom mnie, proszę, o następnym rozdziale na: malfoyihermiona.blogspot.com Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie to samo chciałam napisać! :) ( podoba mi się to opowiadanie. Fajnie, że Hermiona wreszcie powiedziała, co o nim sądzi, za to nie podoba mi się, że jest z Ronem ) :D

      Usuń
  2. Nie no tylko nie Ron mam dość go. Malfoy przepraszający i dziękujący to coś nowego. Genialny jesteś ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj, Czytelniku. :) Cieszę się, że postanowiłeś zostawić komentarz. Mam nadzieję, że ślad, który po sobie pozostawisz będzie aprobatą dla mojej pracy lub konstruktywną krytyką. Pozdrawiam! :)