Stała tam. Przed nią rozpościerała się głęboka przepaść.
Była noc. Ciemna, straszna noc. I tylko ona. Pozostawiona sama sobie. Czuła
strach? Z pewnością. Usłyszała ciszy szmer. Zlękniona rozejrzała się dookoła.
Nie zobaczyła niczego… Nikogo. Stała patrząc we wszystkie strony. Towarzyszył
jej ciągły niepokój. Targana różnymi emocjami upadła na ziemię. Krzyknęła, a
jej wrzask zmącił cichość ciemnej nocy. Usłyszała ledwie dosłyszalny głos: „Od
teraz, to ty będziesz Córką Ciemności!”
- NIE! – Krzyknęła
Hermiona i gwałtownie podniosła się z łóżka.
Pozostawiając w
pozycji siedzącej wzięła głęboki wdech i przetarła mokre od potu czoło. Po
chwili usłyszała pukanie. Osoba, która jeszcze przed chwilą dobijała się do
drzwi teraz wparowała do jej pokoju i ze spokojem zapytała:
- Czego się drzesz,
Granger? – Obok łóżka stał Draco.
Widząc jej minę cicho
się zaśmiał.
- Jeszcze ciebie mi
tu brakowało. Malfoy, wyjdź i nie wracaj. A, jeszcze jedno. Z łaski swojej.
Zamknij drzwi – powiedziała i z powrotem wlazła pod kołdrę.
~*~
W pokoju obok:
- Czemu wrzeszczała?-
Zabini zapytał arystokratę.
- Nie wiem, tak
naprawdę gówno mnie to obchodzi – oboje zaśmiali się, a Draco podał Blaise’owi
szklaneczkę ich ulubionej Ognistej Whisky.
- Gówno cię to
obchodzi, a jednak tam poszedłeś – Blaise ciągnął rozmowę. – Z niej się fajna
dupa zrobiła.
- Ale to szlama,
debilu – blondyn spojrzał na niego spod byka.
- Szlama, nie szlama,
ale fajna do wydymania.
~*~
Wstając, Hermiona
usłyszała głośne śmiechy. Zaciekawiona przytkała swoje ucho do ściany i
słuchała o czym rozmawiają znienawidzeni przez nią, jak i przez jej przyjaciół
Ślizgoni. Na ich nieszczęście usłyszała ostatnie zdanie wypowiedziane przez
Blaise’a. Zaczęło się w niej gotować. A jednocześnie poczuła się strasznie
upokorzona. Mieszanka emocji wywołała u niej płacz. Z powrotem naciągnęła na
siebie kołdrę i płakała w poduszkę. Kiedy już się uspokoiła, wstała i poszła do
łazienki. Chłodny prysznic trochę ją orzeźwił. Po godzinie opuściła pokój.
Dokładnie w tym samym momencie, w którym Draco opuścił swój. Chłopak nawet na
nią nie spojrzał. Zamknął za sobą drzwi i poszedł w kierunku schodów. Hermiona
natomiast stała, jakby wyczekując reakcji. Niestety takiej nie było.
- Słyszałam… Słyszałam
waszą rozmowę. Twoją i Blaise’a –
Gryfonka nadal stała przy drzwiach.
Draco odwrócił się
zaszczycając ją spojrzeniem:
- Tak? I co w
związku z tym?
- To, do cholery, że
bardzo mnie zraniła! Jak możesz być tak nieczułym draniem? – Teraz łzy zaczęły
mimowolnie spływać po jej policzkach, nie panowała nad tym. – To boli, Malfoy,
tak bardzo boli! Czy ty naprawdę nic nie czujesz? Otwórz w końcu oczy,
rozejrzyj się i zobacz ilu ludzi już zraniłeś! Ja mam dosyć. Nie będę z tobą
walczyć, bo brak mi już siły. Nie będę grać w twoją grę, bo Ty zawsze będziesz
wygrany. Miałam nadzieję, że przez te lata zrozumiałeś, jak bardzo twoje słowa
ranią. Ale teraz widzę… Bardzo się myliłam – coraz więcej łez zwilżało jej
twarz.
Popatrzyła na niego
swoimi pięknymi orzechowymi oczami.
- Granger - w chwili,
gdy Draco przybliżył się do niej ona puściła się biegiem w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego.
~*~
Tylko jak powoli nie
zmieniać siebie w głaz?
Żyć, tak prawdziwie, aż do dna.
Tańczyć na deszczu, gonić wiatr…*
Żyć, tak prawdziwie, aż do dna.
Tańczyć na deszczu, gonić wiatr…*
~*~
Nie zszedł na dół na
śniadanie. Nie poszedł na lekcje. Nie chciał nikogo widzieć. Nie chciał myśleć.
O niczym. A jednak.
„Ta szla… Szla… No powiedz to, kurwa!”
Nie pomyślał tak o
niej.
Słowo „szlama” tak
często przez niego wypowiadane nie przeszło mu przez gardło.
Z chwilą gdy TA
dziewczyna wszystko z siebie wyrzuciła, kiedy powiedziała mu prawdę o nim samym,
przestała być dla niego ZWYKŁĄ SZLAMĄ. Szumowiną, której trzeba się za wszelką
cenę pozbyć.
„Otwórz w końcu oczy, rozejrzyj się i zobacz ilu ludzi już zraniłeś!”
Te słowa go zabolały.
Pierwszy raz coś poczuł. A sprawiła to ONA.
„Nie, Draco. Ty nic nie czujesz! Tylko się na nią wkurzyłeś!”
Lecz im bardziej
męczył tę myśl, tym wyraźniej w jego wyobraźni widział Hermionę. Płakała na
jego oczach. Na oczach swojego największego wroga.
~*~
Ona też nie poszła na
lekcje. Zamknęła się w swoim pokoju prefekta naczelnego. I płakała. Ciepłe łzy
spływały po jej policzkach. Około godziny 15.00 usłyszała ciche pukanie.
- Hermiona. Jesteś
tam? – Ron stał pod drzwiami i usiłował dostać się do pokoju.
- Tak, jestem. Wejdź
Ron – czarownica odpowiedziała mu.
W tej samej chwili
rudzielec wszedł.
Kiedy zobaczył
zapłakaną Hermionę, natychmiast podbiegł do niej i przytulił ją. Ona
odwzajemniła uścisk. Siedzieli tak wtuleni w siebie przez kilka minut.
- Co się stało? –
zapytał odgarniając kosmyki jej włosów.
- Powiedziałam mu
prawdę. Wykrzyczałam w końcu to, co mnie boli. On… On nie rozumie.
- Kto nie rozumie?
Hermiona, spójrz na mnie – Ron podniósł jej twarz i patrzył w jej piękne oczy.
- Malfoy – kiedy
doszło do niego, co powiedziała, z nerwów zacisnął zęby na pięści i szybko
wyszedł.
Bez pukania wparował
do pokoju Dracona. Zanim ten zdążył zareagować Ron chwycił go za koszulę i
podniósł z fotela.
- CO TY SOBIE
WYOBRAŻASZ, MALFOY?! – ryknął.
- O co ci chodzi,
Weasley? I puść mnie kurwa, bo tego pożałujesz!
- Co zrobiłeś
Hermionie, ty parszywy gnojku? Co jej zrobiłeś?! Odpowiadaj!
- Zamknij się,
Wieprzlej! – Malfoy zamachnął się i uderzył Rona z całej siły.
Między chłopakami
doszło do bójki. Okładali się wzajemnie pięściami dopóki do pokoju nie wpadła
Hermiona. Natychmiast zaczęła ich rozdzielać.
- Ron, przestań!
Słyszysz? Malfoy, ty też. Jesteś prefektem. Na dodatek naczelnym. DOŚĆ! –
stanęła pomiędzy nimi. Gryfon miał rozciętą wargę i łuk brwiowy natomiast
Ślizgon podbite oko. Hermiona podała Draconowi lód i nakazała mu leżeć. – A ty
idziesz ze mną!
Pociągnęła Rona za
rękę.
~*~
Ponownie znaleźli się
w jej pokoju. Rudzielec usiadł na łóżku pokrytym szkarłatną pościelą. Hermiona
opatrzyła jego rany.
- Nie musiałeś tego
robić – po długiej chwili milczenia w końcu się odezwała.
- Ale chciałem. Nie
mogę patrzeć na to, jak płaczesz przez tego dupka. Twoje łzy miażdżą mi serce.
- Miażdżą twoje
serce? Ale dlaczego, Ron? – Podniosła wzrok.
Patrzyli teraz na
siebie. Jednak nieco inaczej niż zwykle.
- Hermiono… To trwa
już od dawna. Bo ja… Ja… Kocham cię – po chwili czarownica ujęła jego twarz w
dłonie i pocałowała go.
Chłopak nie oczekiwał
żadnej odpowiedzi. Przed chwilą ją poznał. Całowali się coraz namiętniej i
zachłanniej, zapominając o całym świecie, który ich otaczał.
~*~
Żyłam z cieniem nad
głową.
Spałam z chmurą nad mym łóżkiem.
Tak długo byłam samotna.
Uwięziona przeszłości, nie mogę się poruszyć…**
Spałam z chmurą nad mym łóżkiem.
Tak długo byłam samotna.
Uwięziona przeszłości, nie mogę się poruszyć…**
~*~
Poszli razem do
pokoju wspólnego Gryffindoru. Trzymając się za ręce podeszli do Harrego, Ginny,
Deana i Seamusa.
- A wy co? – Harry
spojrzał na ich dłonie.
- Jakby ci to
wytłumaczyć. Ja i Ron jesteśmy razem – Hermiona uśmiechnęła się. Wśród uczniów
Gryffindoru rozbrzmiały oklaski. Ginny przytuliła swoją przyjaciółkę i gratulowała
jej. Chłopcy przybijali sobie piątki.
- No to co? Idziemy
na kolację to uczcić? – Powiedziała rudowłosa, a reszta poparła ją z wielkim
entuzjazmem.
Wszyscy zeszli razem
do Wielkiej Sali. Podczas kolacji śmiali się i rozmawiali. Hermiona mimowolnie
spojrzała w stronę stołu Ślizgonów. Omiatała go przez chwilę swoim przenikliwym
spojrzeniem. Nie dostrzegła jednak blond czupryny. Kiedy ktoś wymówił jej imię
szybko odwróciła głowę. W tej chwili wszyscy śmiali się z dowcipu o kobietach,
który był autorstwem Rona.
- Taki mądry jesteś
braciszku? – Ginny spojrzała na niego. – Więc też opowiem ci kawał. Wiesz dlaczego mężczyźni wolą blondynki?
Ponieważ lubią towarzystwo kobiet na swoim poziomie intelektualnym.
Ponieważ lubią towarzystwo kobiet na swoim poziomie intelektualnym.
Wszyscy przy stole Gryfonów zaczęli się śmiać, a Ginny pokazała
Ronowi język.
~*~
Ron i Hermiona szli
objęci korytarzem który znajdował się na czwartym piętrze. Chłopak coś mówił,
lecz ona była nieobecna. Kiedy znaleźli się w PW i doszli do jej pokoju, otrząsnęła się z
zamyślenia. Przytuliła go. Przez chwilę stali tak i na nic nie zwracali uwagi.
Draco, który
zamierzał opuścić swój pokój usłyszał czyjeś głosy.
- Kocham cię,
Hermiona.
Dziewczyna pocałowała go, unikając tym samym odpowiedzi i weszła do pokoju.
Dziewczyna pocałowała go, unikając tym samym odpowiedzi i weszła do pokoju.
Draco wziął butelkę
Ognistej i z całej siły cisnął nią w ścianę. Rozbiła się, migocące kawałki
szkła rozbryznęły się we wszystkie strony, a whisky spływała po ścianie. Zaczął
zbierać odłamki szkła. Jeden z nich wbił mu się w rękę. Cicho zaklął i poczuł
ciepłą strużkę krwi spływającą po dłoni. Po chwili do pokoju weszła Hermiona.
Zobaczyła Dracona klęczącego na ziemi, umazanego krwią. Szybko do niego
podeszła i przykucnęła, oglądając krwawiącą ranę.
- Co ty zrobiłeś? Ta
whisky chyba ci mózg wypaliła – omiotła pokój spojrzeniem.Opuściła wzrok
dopiero wtedy, gdy zobaczyła Dracona. – Najlepiej będzie jeżeli pójdziesz do
pani Pomfrey.
- Nigdzie nie pójdę –
młody arystokrata podniósł się z podłogi.
- Jak tam chcesz –
Hermiona zrobiła to samo i nadal nie patrząc na niego zmierzała w kierunku
drzwi.
- Ty to zrób – chwycił
ją zdrową ręką.
Hermiona w końcu
podniosła wzrok, a w jego oczach zobaczyła coś na kształt smutku.
~*~
Chciałabym, tak
bezwiednie poczuć dotyk Twoich ust.
Chcę być pięknem Twego snu.
Chcę być pięknem Twego snu.
Zostań tu!
Razem z Tobą sięgnę
blasku gwiazd.
Dlaczego taką miłość
dał mi los?***
~*~
Draco usiadł na
łóżku. Hermiona natomiast za pomocą zaklęcia wyczarowała bandaż, a poinstruowana przez Malfoya w jednej z szuflad znalazła eliksir uśmierzający. Zbliżyła się do Ślizgona, prosząc aby pokazał rękę.
- Może trochę boleć i
szczypać. Ale po chwili to minie – ciepłą dłonią ujęła chłodną rękę Dracona.
Wyciągnęła odłamek szkła, a na ranę wylała odrobinę eliksiru. Na twarzy arystokraty
pojawił się grymas bólu. Chwilę później zwinnie bandażowała jego rękę.
- Jeśli trzeba będzie
zmienić opatrunek to przyjdź – rzuciła chłodno przez ramię.
Kiedy wychodziła
usłyszała cichy zgrzyt łóżka.
- Dziękuję –
powiedział Malfoy, a Hermiona uśmiechnęła się smutno i zamknęła za sobą drzwi.
Do późna siedziała w
fotelu. Wpatrywała się w ogień wesoło tańczący w kominku. Nagle wyczuła czyjąś
obecność. Odwróciła głowę i spostrzegła Dracona.
- Po co przyszedłeś?
– Zapytała, a on usiadł w fotelu obok.
- Chciałem… Dziś rano
powiedziałaś coś, co dało mi do myślenia… - Ślizgon zaczął mówić dość niepewnym
głosem.
- Dało do myślenia? Tobie?
Panu Jestem-Arystokratycznym-Dupkiem? No, coś nowego – Gryfonka prychnęła
opuszczając wzrok.
- Rozumiem dlaczego
tak mówisz. I wcale mnie to nie rusza – patrzył w jej oczy. – Dlatego… Chcę cię o coś prosić. Co to są uczucia?
_____________
Wykorzystane utwory:
* - Patrycja
Markowska – Kilka Prostych Prawd.
** - Hugh Grant & Haley Bennett - Way back
into love.
*** - Gosia Andrzejewicz – Na chwilę.
O, podoba mi się to opowiadanie. Fajnie, że Hermiona wreszcie powiedziała, co o nim sądzi, za to nie podoba mi się, że jest z Ronem :) Powiadom mnie, proszę, o następnym rozdziale na: malfoyihermiona.blogspot.com Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdokładnie to samo chciałam napisać! :) ( podoba mi się to opowiadanie. Fajnie, że Hermiona wreszcie powiedziała, co o nim sądzi, za to nie podoba mi się, że jest z Ronem ) :D
UsuńNie no tylko nie Ron mam dość go. Malfoy przepraszający i dziękujący to coś nowego. Genialny jesteś ;)
OdpowiedzUsuń