Zapraszam do
czytania pierwszego rozdziału. Muzyka do odcinka dostępna tutaj oraz
w linkach poniżej.
Ona - Gryfonka. Z pozoru krucha, brązowooka
dziewczyna, z pięknymi kręconymi włosami.
On - Ślizgon ze stalowoniebieskimi oczami. Blondyn.
Zły i bezczelny.
Czy coś wskazuje na to, że ci dwoje mogą być razem?
~*~
Było ciepłe,
wrześniowe, późne popołudnie. Hermiona siedziała w bibliotece i czytała jakąś
książkę o transmutacji. Był to siódmy, ostatni rok nauczania w Hogwarcie, więc
zadania wymagały wielkiego skupienia. Z letargu wyrwało ją dosyć głośne wejście
Ślizgona:
- O, kogo my tu
widzimy? Nasza szanowna szlama. Jak ci nie wstyd pokazywać się publicznie? -
Malfoy zaczął swoją „przemiłą” rozmowę.
- Nie pluj się
tak, bo się odwodnisz - odpowiedziała Gryfonka.
W tym momencie
wyraz twarzy Ślizgona przypominał wściekłego byka. Jak ona mogła się tak do
niego odezwać? Do pana Hogwartu!
- Ty, ty!
Bezczelna szlama. Jak śmiesz tak do mnie mówić? - Tleniony wyglądał tak, jakby
miał zaraz eksplodować.
- Malfoy, nie
pozwalaj sobie. Byłbyś śmieciem, gdyby nie twoi „przyjaciele od serca” - tutaj
spojrzała na dwóch osiłków, Crabbe'a i Goyle'a.
Hermiona zabrała
ze sobą książki i odeszła, ocierając się ramieniem o rękę Ślizgona:
- Uważaj, bo
mnie szlamem ubrudzisz! - Wycedził przez zęby.
- Naprawdę? To
użyj domestosa - powiedziała na odchodne.
- Że co?
Domestosa?
Po chwili dało
się słyszeć cichy trzask zamykanych drzwi. Dziewczyna z szelmowskim uśmiechem
na ustach udała się w stronę wieży Gryffindoru.
~*~
Kiedy była już
na miejscu, przywitały ją głośne krzyki:
- Zamknij się,
bo jak ci przyłożę!
- No, na pewno.
Już się boję!
- Co się tutaj
dzieje? - Zapytała przechodzącego obok niej drugoklasistę.
- Biją się!
Wiesz jaka zacięta walka? No, super. Ten temu, tamten oddał... - Komentował
drugoroczniak, lecz Hermiona nie miała ochoty dłużej go słuchać. Liczyła, że
wchodząc do pokoju wspólnego zastanie w nim monotonną ciszę, a tu!
- Harry! Ron! -
Zawołała, przebijając się przez tłumy zainteresowanych.
- Tu, Hermiono!
Jesteśmy tutaj! - Usłyszała głos Harrego.
- Dalej, przyłóż
mu! No, i świetnie! Teraz w nos! - Usłyszała również doping Rona, który
najwyraźniej miał gdzieś obowiązki prefekta.
- Ron,
przypominam ci, kim jesteś! - Powiedziała, nie ukrywając złości.
- Oh... Mhm...
No, tak - odpowiedział zawstydzony.
- Wiesz co? Na
ciebie nigdy nie można liczyć! - Mruknęła pod nosem. - No, dosyć! Konieeec! Co
to ma znaczyć? Jak wy się zachowujecie? – Krzyczała, rozdzielając bijących się
chłopców. Stanęła między nimi i zaczęła zadawać pytania:
- O co poszło?
- No, nie...
Ona, jak zawsze musiała przerwać w najlepszym momencie! - Burknął Ron pod
nosem.
- Słyszałam -
powiedziała Hermiona i posłała rudzielcowi piorunujące spojrzenie.
- Bo Jacob
powiedział, że jestem głupim wyrostkiem i, że żadna laska na mnie nie poleci -
zaczął tłumaczyć się jeden z chłopców.
- Powiedziałem
tak, bo Artur powiedział, że jestem idiotycznym kujonem - odpowiedział Jacob.
- I to był
powód? - Zapytała brązowooka.
- Tak - wybąkali
zawstydzeni.
- Dobrze. Niech
mi to będzie ostatni raz. Tym razem nie zgłoszę tego do opiekuna domu, ale
następnym razem... - Przeszyła chłopców ostrym wzrokiem i podeszła do Rona.
- Wielkie dzięki
za pomoc! - Powiedziała, zabierając swoje rzeczy, które na czas rozdzielania
chłopców zostawiła na stoliku, obok kominka.
Po zajściu,
jakie miało miejsce w PW, postanowiła udać się do dormitorium dziewcząt.
Zastała tam tylko rudą przyjaciółkę:
- Hej, Ginny! -
Usiadła obok niej.
- Cześć. Co się
stało? Wyglądasz jakoś nieswojo - spojrzała na Hermionę z pytającym wzrokiem.
- A, spotkałam w
bibliotece tego kretyna, Malfoya.
- Domyślam się,
co powiedział - Ginny przewróciła oczami, natomiast brązowowłosa roześmiała
się. - Z czego się śmiejesz?
- Udało mi się
utrzeć mu nosa. Już nie jestem szlamą Granger! - Odpowiedziała.
- Co mu
powiedziałaś?
- Żeby się nie
pluł i użył domestosa.
- Że niby czego?
- Domestosa. To
taki mugolski środek do czyszczenia - obydwie dziewczyny głośno chichotały,
dopóki do pokoju nie weszła Lavender Brown.
- Cześć,
Lavender! Ok, to ja już pójdę - pożegnała przyjaciółkę i opuściła dormitorium.
Wychodząc,
minęła pokój wspólny, który przez Rona, a częściowo też przez nią, został
doprowadzony do ładu. Rzuciła krótkie "cześć" i poszła do swojego
pokoju na czwartym piętrze.
~*~
Hermiona bardzo
się zmieniła od ostatnich wakacji. Ze zwykłej dziewczyny zaczęła rodzić się
prawdziwa kobieta. Dojrzała nie tylko wyglądem, lecz również emocjonalnie,
niektóre rzeczy zaczęła postrzegać nieco inaczej. Zaokrąglone kobiece kształty
dodawały jej uroku. Nie była już zwykłą kujonką z Gryffindoru...
~*~
Zagubieni ludzie
w mroku .
W tym mroku ja i Ty.
Sama nie wiem kim jesteś.
Sama nie wiem, dlaczego tu jesteś.
Nie wiem.
Przecież niszczysz moje życie.
Sam wiesz czym.
Ale jednak w tym mroku,
W mym sercu,
Jesteś wciąż ty!
W tym mroku ja i Ty.
Sama nie wiem kim jesteś.
Sama nie wiem, dlaczego tu jesteś.
Nie wiem.
Przecież niszczysz moje życie.
Sam wiesz czym.
Ale jednak w tym mroku,
W mym sercu,
Jesteś wciąż ty!
Autor: Ircia.
~*~
Dziewczyna w
biegu przekroczyła próg swojego pokoju. Trzymane do tej pory książki położyła
na półce, a sama usiadła na parapecie okna i patrzyła z góry na wszystkich
uczniów spacerujących po błoniach. Zauważyła Neville'a, który bez większych
rezultatów ćwiczył jakieś zaklęcie. Kiedy tak oglądała świat za oknem
hogwarckiego zamku, usłyszała trzask zamykanych drzwi. Jej wzrok przeniósł się
na osobę, która stała przed drzwiami łazienki:
- Malfoy, co TY
TUTAJ robisz? - Spytała z wyrzutem, akcentując niektóre wyrazy.
- Granger, nie
przyszedłem tu na pogaduszki - zbliżył się do drzwi z zamiarem wyjścia.
- Pytałam o coś!
Nie nauczono cię w domu, że na zadane pytania należy odpowiadać? - Stanęła
przed nim, tarasując drogę.
- Oj, Granger.
Nie wiesz, że musiałem zmyć z siebie szlam? - Hermiona dopiero teraz zauważyła,
że blondyn owinięty jest tylko ręcznikiem.
- Taa... Więc
dlaczego przyszedłeś właśnie tutaj, gdzie szlamu jest jeszcze więcej? Nie masz
swojej łazienki?
- Owszem, mam.
Ale Jęcząca Marta wrzuciła coś do rury! - Draco wykrzywił swoje usta w jednym
ze swoich ironicznych uśmieszków. - A teraz, bądź tak miła, zluzuj trochę i weź
mnie wypuść, bo mnie ktoś jeszcze przyłapie w pokoju szlamy. A uwierz, tego bym
nie zniósł.
- Wyjdź, nie
pokazuj mi się na oczy! - Palcem wskazała mu drzwi, on posłusznie wyszedł i
skierował się do swojej sypialni prefekta naczelnego, tuż obok pokoju
brązowowłosej.
Gryfonka z
zamiarem wykonania wieczornej toalety udała się do łazienki, którą jakiś czas
temu opuścił tleniony. Kiedy tam weszła przez głowę przebiegła jej tylko jedna
myśl: „Matko, co on cały flakonik perfum
na siebie wylał, czy jak?” Po uporaniu się z ostatnimi czynnościami tego
wieczoru, weszła pod kołdrę i zgasiła lampkę, która chwilę wcześniej delikatnie
oświetlała pokój, nadając mu jeszcze więcej uroku. Po kilku minutach zmorzył ją
sen.
~*~
Następnego dnia
Hermiona przebudziła się nadzwyczaj wcześnie. Niechętnie zwlokła się z ciepłego
łóżka, pozostawiając je w klasycznym nieładzie i podeszła do okna. Otworzyła
je, tym samym wdychając chłodne powietrze. To zupełnie ją otrzeźwiło. Wiatr
wplatał się w brązowe loki Gryfronki, natomiast krople porannego deszczu
zwilżały jej policzki. Dziewczyna nie wiedziała, że w pokoju obok przystojny,
aczkolwiek zarozumiały blondyn również patrzy w stronę wschodzącego słońca.
_____________
Na początku dziękuję za komentarze. Zwłaszcza dzisiejszy mi się bardzo podobał. Nawet nie wiedziałam, że tak ci się to wszystko podoba. Postanowiłam sobie przejrzeć twoje opowiadanie. Na razie przeczytałam pierwszą notkę i muszę powiedzieć, że masz jeszcze długą drogę przed sobą. Wszystko się dzieje strasznie szybko i jest mało opisów, ale zobaczę jak to będzie dalej.
OdpowiedzUsuńDzięki! :) Wiem, że początkowe rozdziały nie są jakieś super, być może to wina tego, że pisałam je, będąc czternastoletnią dziewczyną - z głową w chmurach. Czwarty rozdział to pierwszy, który napisałam od 2008 roku. Mam nadzieję, że przez ten czas czegoś się nauczyłam i, że będzie to miłym zaskoczeniem tak samo dla innych jak i dla mnie.
UsuńPozdrawiam!